eliyahu: marca 2006
Woda, Ogień, Ziemia, Powietrze, (...), (...),
Może zrozumiałem wlaśnie Ciebie? Gdy płakałaś na pozór bezsensu, tak niezrozumiale... Ty i Twoje cast away... Sama jedna otwarta osóbka wśród miliona ufoludków z kamiennym sercem...

Chyba skończyło się na poszukiwaniu długopisu. Myślisz sobie po co jesteś i po co to wszystko co kiedykolwiek robiłeś? Przecież nic by się nie stało gdybyś zniknął. Gdyby twoje życie prysło jak bańka mydlana. Czy zrobiłes kiedykolwiek cos co było na tyle wielkie, że aż warte zapamiętania i wspominania przez inne pokolenia? Nie wynalazłeś żarówki ani radia czy silnika. Nie nazywasz sie Chuck Norris.. A jednak dla mnie jesteś niezwykłą rzeczą, która tak wspaniale napawa optymizmem dopóki nie przypomni o tym, że jest taką samą jak inne... Ostatnio pomyślałem sobie, że jestes algorytmem na rozwiązanie światowych konfliktów, które jakby nie było tworzy moja głowa. Jednak w pechowy piątek trzynastego dotarło do mnie, że razem doprowadzilibyśmy do kolejnej wojny światowej. Dwa nowe żywioły poza czterema podstawowymi.. Nazwano by nas wreszcie po imieniu! opisywanoby w każdej książce.. Jednak.. chyba skończyłoby się na poszukiwaniu długopisu...
W Jasności Na Górze Często Się Chował..
Potop, oblężenie Jasnej Góry, jednak już nie przez nieprzyjaciół lecz swoich rodaków, młodziez, która zgodnie, z mozołem, często setki kilometrów przebywa w wierze, z tą samą intencja na ustach... Problem w tym, że wydawało mi się to mało świadome. Wyglądao to tak jakby wszyscy jechali "bo tak się robi"...

Mało świadomości w tych dorosłych ludziach. Prawdopodobnie gdyby każdy z nas miał sie choć trochę przed wyjazdem przyłożyć do organizacji to nic by z tego nie wyszło.

Zanim w moich rozważaniach pojawił się wątek matury i przezwyciężenia siebie aby w ogóle o coś prosić boga. Musiałem przekonać go i siebie też, że moje "regie satanas" wcale nie jest przeciwko niemu tylko głupim ludziom. Wtedy po spowiedzi ku mojemu zdziwieniu nie odczułem ulgi. Nie bylo jak zwykle, tak niezwykle tylko... zwykle. Kiedyś miałem jeszcze wrażenie, że ktoś za mną chodzi, że nie jestem sam bo ktoś wciąż chce dla mnie dobrze. Tego nie było. Zamiast wszelkich uniesień pojawiło się wspomnienie nie trójcy a trójki i nie świętej a przeklętej. Ja i was dwóch.. Pamiętacie jak się wtedy nazywaliśmy? Przęklęta trójka. Pasowało jak ulał przez wiele lat. Robiliśmy rzeczy, o których ludzie nawet baliby sie pomyśleć. Gdybyśmy wtedy zaczęli mówić, nikt by nam przecież nie uwierzył.. Założenie było jedno. Złamać wszystkie przepisy kodeksu karnego, cywilnego ale i najważniejszego.. moralnego. Gdy ostatniego dnia naszej wspólnej podróży spotkaliśmy sie tam gdzie zawsze omawialiśmy szczegóły, jak zwykle przy ognisku. tu gdzie nikt nas nigdy nie mógł znaleźć i nikt prawdopodobnie nigdy by nas nie znalazł, właśnie tu mieliśmy osiągnąć nasz ostatni wyznaczony cel. Tu stojąc dookoła ogniska, naszymi półnagimi ciałami tworząc trójkąt równoboczny, na tyle blisko, że ogień parzył nas w kolana gdy odmawialiśmy ostatnie modlitwy o przebaczenie. Potem symboliczne przekazanie swojego noża z wygrawerowanym imieniem osobie po prawej stronie. W ten sposób mieliśmy złamać piąte przykazanie boże jednak on okazał TEN raz mocniejszy od nas. Rozeszliśmy się każdy w inna stronę rzucając noże do ognia. Skąd rezygnacja? To miało być doskonałe.. Doskonałe jak nigdy nic na swiecie. Obiecaliśmy sobie, że do tego nie dojdzie jeśli coś będzie w stanie odwrócić naszą uwagę i stało się.. Zoriętowaliśmy się, że mój nóż spoczywa w mojej lewej a wasze w waszych prawych dłoniach. To było to co nie było doskonałe. Pięć lat temu, dokładnie w dzień środka roku, mieliśmy sobie wymierzyć sprawiedliwość za wszystko czego dokonaliśmy..

Skoro męczy mnie to po sakramęcie spowiedzi to może bóg domaga się wynagrodzenia? Może nasz bóg rząda krwawej ofiary? Może tak naprawdę nigdy nie wybaczył, skoro i ja nie potrafie sobie wybaczyć, tylko czekał na właściwy moment..

I właśnie na Jasnej Górze bóg na mnie patrzył z wyrzutem jakby się dziwił co ja tu robię.. Powiedziałem aby wymierzył mi sprawiedliwość według swojego uznania. Odrzekł: nic z tego, masz jeszcze szansę..