eliyahu: grudnia 2005
Czarny kwiat o słodkim imieniu
Teraz ty.. Bo zanim wyjedziesz we wtorek, moje ulotne marzenie, muszę ci powiedzieć, że nie chcę szansy.. Nie chcę łaski.. To uczucia, które tak uwielbiasz od momentu gdy ostatnim razem bawiliśmy się w piaskownicy. Ten dorosły, który stał się owocem dziecięcej miłości wie, że feniks umiera w ogniu i rodzi sie z popiołów. Łaska i szansa to dwa słowa, które masz wypisane na ustach, jedyne co masz to wszystko co nas dzieli. Ola mówi: "ideał dosięgnął bruku". Tak do ciebie mówię. Do ciebie, która nigdy tego nie usłyszysz. do ciebie wysłanniczko nieba. Do ciebie WIECZNIE zmęczonej życiem postaci... Jeszcze jedno - ja nie kłamię..
dLACZEGO Miłość nIE jEST KochanA ?! (Franciszek z Asyżu)
... lub dlaczego wesoły, wiecznie szczęśliwy Franek niejest wcale taki szczęśliwy (skrót myślowy) ? (niektórych pewnie odrzuca sam tytół :D ) .. Gdy byłem jeszcze we fra zastanaiwalo mnie czy koscioł katolicki zwyczajnie ogarnia pospolita dretwota? powszechna znieczulica ? co sie dzieje z ludzmi? dlaczego mamy coraz wiecej tzw. niedzielnych katolikow ktorzy "zyja bogiem" od niedzieli do niedzieli a w zyciu codziennym sumienie nie wyzyca im klutni z zona, mezem, dzieckiem, mama, tata itepe, itede ... to jest takie smutne.. nawet dla mnie potencjalnie doroslego osiemnastolatka uwazanego przez fanatykow za margines bo pale papierosy.. najchetniej wylali by na mnie wiadro swieconej wody i dziwi ich ze podloga w kosciele nie parzy mnie w stopy... nie chce wyjsc na faryzeusza ale uwazam sie za osobe swiadoma swoich bledow i czesto zaluje ze cos zrobilem nie tkwiac marnie w swojej nieracji.. Mam szczerze dość ludzi (glownie starszych pań) ktore widzac mnie z papierosem przed kościołem potrafily by rzucic we mnie pismem świetym... tu narzuca sie bezposrednio biblijna anegdota z belka i drzazga w oczach... kto zna ten wie..

ps. caly czas zastanawia mnie dlaczego watykan mnie jeszcze nie ekskomunikowal za to ze na stronie franciszkanskiej mam niecenzuralny nick i odwrocony pentagram w avatarze :(

to cos w rodzaju kolejnej anegdoty o tym jak pewna wspolnota religijna w pewnym miescie urzadzila pikiete przed mleczarnia urzadzajac ogolny protest poniewarz firma mleczarska nie zabarwila mleka na czarna w dzień pogrzebu Jana Pawła II (respekt)

I tak oto koncze wywod na temat tego co my wlasciwie robimy i jaka parodia niekiedy jest nasze "WYZNAWANIE" a na co powinnismy zwrocic uwage i co tak naprawde jest wazne... na co patrzy bUK (swoisty futuryzm :) )...

na koniec powiem jeszcze ze nie uwazam sie za czlowieka dobrego ale wiecznego agnostyka ktory jest swiadomy swoich bledow... nie jestem idealem (niektórzy moga sobie pomyslec ze za takiego sie uwazam skoro mam wogole czelnosc cos takiego pisac... przykre)

pozdr

PS:

Tego dnia służba zapomniała przygotować papieżowi Benedyktowi XVI fonetycznego zapisu pozdrowień dla polaków. Papież patrzy, a tu na placu pełno biało-czerwonych flag sygnalizujących większą niż zwykle ilość Polaków na placu, do których należy przemówić. Papież sięga po swoją starą biblie, przechowywaną od czasów młodości, w nadziei, że znajdzie tam jakieś źródło inspiracji. Otwiera na chybił trafił, patrzy... CUD, kartka z tekstem po polsku. Wyciąga ją i czyta: -Obrońcy Westerplatte! Poddajcie się!