Dlaczego niektórzy pragna nas ranić? Skąd motywy postępowań gdy wszystko w relacjach układa sie względnie dobrze? Czy przez tydzień spędzany 24h/dobę można przed ta drugą osobą jeszcze coś ukryć? Chyba trzebaby było okazac się niezwykle kiepskim obserwatorem, którym zapewne jestem. Jakieś lekarstwo na potencjalnie zadrapania na sercu? Może czas? Może nie warto sie unosić? Może cierpliwość? może miliony innych cech, które warto mieć a, z którymi czasem bardzo krucho? Moze warto wziąć ten sam nóż co zawsze i pomóc komuś się kaleczyć zupełnie tak jak w haryzmacie nadstawiania drugiego policzka? Może to i bez celu.. Mozę nie osiągnie pożądanych bądź żadnych efektów, ale będę miał satysfakcje z tego, że moję marne życie - nie warte NIC - przyniosło komuś choć minute zastanowienia, nostalgii, zamyślenia..
Jeśli ktoś tu jest 'warty nic' to napewno ja..
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna