Poddalem sie, przegralem, nie udalo sie.. Siedze w palacym sloncu oscylujac mysla pomiedzy pragnieniami a rzeczywistoscia, Pomiedzy niemozliwym a juz osiagnietym wydajac niewiarygodne opinie na temat zycia, swiata i uczuc bez ktorych podobno nie mozna istniec... Chce zapasc w niebyt, osiagnac nirwane, nie myslec, nie czuc, nie zyc bo i po co? Nienawidze idealow do ktorych daze gdyz o ile dla mnie sa w zasiegu reki to innych moga krzywdzic. Dlatego kocham doskonalosci z defektem tak po prostu zeby nie miec zawsze racji, zeby nie miec zawsze racji, zeby nie liczyc sie dla siebie tylko dla innych, zeby nie byc bogiem choc bog tego wymaga. Dazenie przede wszystkim a cel niech nie ma znaczenia.. Jestem zbyt plytki aby zrozumiec wszystko to co dzieje sie dookola mnie. Chwytam sie skomplikowanych filozofi, tworze swoje a nie potrafie zrozumiec prostoty, pokory, madrosci tych na ktorych tak bardzo mi zalezy. Dlatego jestem, bylem i bede zawsze sam przeceniony, przeidealizowany, niesmiertelny dla smiertelnikow, umarly dla niesmiertelnych..
you even don't imagine how much of positiv thinking you get into my life..
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna