eliyahu: kwietnia 2006
Why did you say: "I'm sorry I kissed you.." ??
I'd like to change my strange mind..
I'd like to change my point of view about You..

No coz tak niestety coraz czesciej bywa... ...i nie tylko z toba... wszystko dzieje sie tak szybko... tak czesto pedzimy ze nie jestesmy w stanie zauwazac innych... no ale coz ja jestem tylko jednym z wielu tych co widza nieprawidlowosci ale nie sa w stanie ich zmienic... czasem wolalbym sie zamknąć w hermetycznym worku tak zeby nie dochodzily do mnie zadne sygnaly z zewnatrz... zaden krzyk i zaden placz... bylbym wtedy sam ze swoimi problemami... moze to by bylo fajniejsze od przekonywania sie na kazdym kroku ze jest sie z innej bajki - klockiem z innej układanki... no... to pa...
Second blood
Mam ochotę wziąć cos do ręki i zgnieść, zniszczyć. Tak aby komuś lub czemuś sprawić niezawiniony ból.. ZABIĆ. Po mojej skórze rozchodzi się dreszcz na samą myśl widoku krwi na rękach, ubraniu. Coś niewinnego, coś co nie zasłużyło na śmierć i "dobry bóg" napewno by na to nie pozwolił gdyby to od niego zależało. Może jakiś kot przybłęda. przydusić do ziemii po czym powoli wyrywać każdą z kończyn i przysłuchiwać się jego przerażającego zawodzenia. Czuć jego niespożytkowaną siłę na parę chwil przed śmercią. Patrzeć z dziką satysfakcją w jego panicznie wystraszone, pytające - dlaczego? za co?, błagające o litość wielkie oczy. Na koniec powoli rozkroić ciało od brzucha w górę. Patrzeć przez rozwartą skórę na ostatnie uderzenie serca tego małego niewinnego stworzenia. Usłyszeć jego ostatnie umęczone tchnienie... Czerpiąc ile sie da z każdego, powolnego momentu jego nieoczekiwanej śmierci. Umieć znaleźć w tym satysfakcję i jednocześnie zdać sobie sprawę z tego, że wszyscy norotycznie mordujęmy. Zabijamy.. aby przeżyć. Moja wizja mordu jest niczym w porównaniu do tego ile wspaniałych, zwierzęcych rodzin wywieźliśmy do współczesnych obozów zagłady - zabiliśmy z zimną krwią... - TY to zrobiłeś!
Żyjący w ziemskich piekłach zawsze idą do nieba..
Rysuję czarną kreskę na ćwierci swego życia gdy poraz pierwszy tak naprawdę jestem z siebie zadowolony. Wybrał mnie bóg aby zbawić świat i szatan też aby temu zapobiec. W moim życiu słońce wychodzi tylko na chwilę, żeby pokazać, że jest za czym gonić i po co wstawać każdego dnia o poranku. To świat gdzie życie wystawia ci ocenę za każdy twój dzień wypalając ci ją na plecach rozżarzonym metalem. Im wyższa ocena za postępowanie tym większy rozgrzany do czerwoności symbol zbliża się do skóry - gorętszy ogień, większy ból...
Dzień jeden na świecie...
Ja naprawde widzę rzeczy ktorych nie ma.. to moja choroba.. jak wiele się zmieni?

Dzień... Ale czy to dzień czy to noc? Czy obudziłem się właśnie czy dopiero zasnąłem. Patrząc przez to samo okno co rano i wieczór zastanawiam się czy ja patrzę przez okno czy to przeze mnie się patrzy.. To jest dzień dwuznaczności gdy wszystko na pozór zrozumiałe i jasne przyjmuje przeciwne znaczenie. Zbyt często nie jest tak jak byśmy chcieli. Widzę rzeczy, których nigdy nie było i karmię się proroctwem sprzed tygodnia, dwuch, trzech, czterech, pięciu... W ten sposób tworzę swoje bajki, w które czasem wierzę. To złudzenia, których jest tak dużo. To rzeczy, które widać gołym okiem jednak interperetacji dokonujemy w zalezności od poziomu obiektywizmu w stosunku do danej sytuacji.. Dlatego właśnie widzimy tylko to co chcemy zobaczyć. To trochę jak pustynna fatamorgana. To jest mój skarb, sposób na smutki, które są i tak bardzo pozytywnym zjawiskiem w moim odczuciu. Ostatnio lubię cierpieć. Mój umysł skupia się na cierpieniu. On chce tego. Pielęgnuje swój smutek bo jest bardziej produktywny od szczęścia. Chcę cierpieć. Chcę bardzo...
KONIEC ŚWIATA
Nawet coś napisałem dziś. Napisałem i nie chcę tego publikować. Nie czuję potrzeby podzielenia się z kimkolwiek tym co jest tu ze mną, co towarzyszy mi od jakiegos czasu, nie daje spać i grzeszyć jak na człowieka przystalo a mimo to robię to bo chcę się tego pozbyć. Zrzucam teraz od tak wszystko na was.. Was którzy to czytacie.. Z pasją, bądź odrazą do mnie lub tego co piszę więc de facto do mnie... To że nienawidzę świata to fakt! Że nienawidzę życia to fakt! Że wiem, że nie zaczyna się zdania od "że" to również fakt! Jednocześnie wiem, że gdzieś jest coś co przywraca chęci.. Taki specjalny artefakt, może zamknięty w podziemiach albo strzerzony przez jakieś dziwne stwory.. Czwartek o 16:00 tam gdzie kończy się świat..