Mam tego dosyć!.. Rzecz tylko w tym, że nie bardzo wiem co mi nie pasuje. Chodze rozdrażniony, słaniam się z konta w kąt powód? Zawsze, od zawsze, na zawsze - "najwieksi przyjaciele" czyli samozwańczy Ci, którzy mnie stworzyli, ukształtowali, łozyli na mnie przez dwadzieścia lat i jeszcze kolejnych kilka zapewne będą.. Ich despotyzm, ich system powoduje moją wewnętrzną anarchię czyli chęć obalenia ich dyktatury. Wyrwac się spod skrzydeł tak zwanego ciepła rodzinnego to chyba to czego najbardziej bym pragnął.. dlaczego? Dlaczego chciałbym uciec, dlaczego chciałbym nie żyć tylko przez was? Martwicie sie o moje "stany", ktore sami powodujecie. Tak bardzo mam ochotę coś zniszczyć, zepsuć, połamać.. To wewnętrzna agresja, która powstaje tylko tu.. Tu gdzie powinien panować spokój i harmonia.. DOM. Tymczasem dla mnie domem jest świerze powietrze, łąki, trawa, zborze, woda. Czuję się tak spokojnie, błogo gdy jestem gdzies indziej niz jestem teraz i może dlatego wolałbym żeby mnie nie było. Nie pytajcie nigdy więcej jak sie czuję.. Kocham Was
niektórych rzeczy powinno sie nie mówić..
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna